środa, 28 maja 2014

plenery malarskie


Drodzy goście, miłośnicy i przyjaciele Szuwarów! 
Pośćcie proszę w świat wici, że w Szuwarach organizujemy plenery malarskie w pierwszym tygodniu września. 
Jest to inicjatywa moja i Nadii - artystycznej duszy, która na samym początku była gościem Szuwarów, potem stała się przyjacielem domu, a w końcu współorganizatorem pomysłu warsztatów malarskich.
Jest to pierwsza taka próba warsztatów, więc emocji niemało ale jeśli wszystko pójdzie dobrze będziemy organizować kolejne, już nie tylko malarskie ale warsztaty gotowania, fotografii oraz jogi - czyli wszystko to co nas najbardziej w Szuwarach interesuje.
Więcej szczegółów organizacyjnych znajduje sie na stronie www.szuwary.info
Jeśli macie dodatkowe pytania proszę pisać na: plenerywszuwarach@gmail.com

No i 3majcie kciuki za ten pierwszy plener w Szuwarach!

 Plener

poniedziałek, 19 maja 2014

piknik




Jak dla mnie Maj może trwać cały rok! Bzy, konwalie, truskawki, malosolne, chce się żyć! A już w taki dzień jak dziś to po prostu miodzio! A no właśnie, miód tez będzie za chwile dostępny u naszego sołtysa!
A do tego słońce, plus 26, i tak cały tydzień! Nasz naturalny szałas się zazielenił cudnie i można w nim bardzo przyjemnie polegiwać. Co tez ochoczo czyniliśmy cały dzień. 
Jeszcze do tego opychaliśmy się pierwszymi truskawkami.  Ech to jest zycie, zycie jak w Madrycie;-))
Pa pa!

sobota, 17 maja 2014

Tetmajerske pola;-)

Maj z nawet tak kapryśną pogodą jak teraz jest po prostu piękny. Tylko teraz zaobserwować można tak soczystą zieleń traw i młodych listków, plus łany mniszków, konwalii, niezapominajek i bzów. Ja prywatnie wybrałabym właśnie ten miesiąc na wypad na Mazury, nie ma teraz tłoku ani nawet komarów! Tfu, tfu! Ja po prostu czuję, że jestem we właściwym miejscu we właściwym czasie, a Wy?

Jeśli tak nie czujecie to w te pędy zbierajcie się na Mazury! Szuwary czekają! 
Sami popatrzcie:





Po prostu muszę tu przytoczyć bliskiego teraz mym myślom Tetmajera, że i ja: 
''Wolę polskie gówno w polu, niż fijołki w Neapolu''... no bo czyż On nie ma racji???

wtorek, 6 maja 2014

rocznica, mniszki i ja.



Zbliża się trzecia rocznica prowadzenia bloga. Statystyki wskazują, ze w świat wyszły 343 posty i miały 56 779 odsłon, ostatnio miesięczne średnie to 2216 odsłon czyli grono szuwarowych czytelników wolno ale systematycznie rośnie. Najwięcej odsłon jest w Polsce a zaraz potem w USA, UK, Niemczech i Belgii.
No fajnie, że tu zaglądacie! Słowem jest dla kogo pisać. Nawet dla mnie samej jest ciekawe poczytać jak to było rok czy dwa temu. Wiele się zmienia, dzieci rosną, ciągle coś nowego powstaje i pewnie kiedyś zdecyduje się wydrukować bloga ku uciesze mnie samej;-) Na początku żyliśmy budowa domu i przenosinami do niego, potem budową Szuwarów i  ich urządzaniem, następnie powstała Pracownia Macka Pomysł na Drewno, dalej Weranda w niej łazienka a ostatnio nowy pokój W Koprach. W tym czasie ulegałam kolejnym fascynacjom: najpierw to były wypieki i gotowanie z lokalnych produktów, potem przetwarzanie ogromnych ilości owoców i warzyw w słoiki, a  ostatnio uległam nowej fascynacji ziołowo-dziko-roslinnej. Pod wpływem blogerki Klaudyny z ziołowego zakątka oraz książki Łukasza Luczaja a także inspiracji z książek Kasi Enerlich zaczęłam przyglądać się roślinom obok nas dosłownie. Kieruje mną wiara w to, że to samo zdrowie takie przeze mnie zebrane i przetworzone roślinne produkty, poza tym mnie to bawi i ciekawi. Efekt nie zawsze jest taki do końca przewidywalny i niekoniecznie taki jak chcemy. Ale fascynujący!Ile ciekawych rzeczy mijamy nawet nie wiedząc, że dzięki nim moglibyśmy przeżyć w razie jakiegoś kataklizmu  albo po prostu poprawić smak. Jak dobrze sięgnąć pamięcią do dawnych lat to sobie można przypomnieć, że tato jadł piołun na ból brzucha i poprawę materii, albo ze babkę lancetowata przykładało się do skaleczenia - to była wiedza prawie, ze wrodzona albo bardzo wcześnie nabyta jakoś tak naturalnie. Ileż roślin mijamy obojętnie nawet nie wiedząc ze to właśnie z nich kupujemy rożne syropy i leki, które w zasadzie bez problemu możemy sami sobie przygotować. Każdy z was na pewno wie o cebuli zalewanej cukrem na wzmocnienie przeciw przeziębieniom ale już mało kto wie, ze tak samo można przygotować mniszek lekarki czyli nasz zwykły mlecz. Im dłużej mieszkam blisko natury tym bardziej mi po drodze do niej, tym bardziej ją rozumiem i chce z nią współistnieć. Czasem trzeba wyjechać bardzo daleko aby zrozumieć, ze to u nas za miedzą są skarby. W takiej np Anglii nie znajdziecie  łąk pełnych mleczy, maków czy chabrów. Dlaczego? Bo są traktowane jako chwasty i bardzo dokładnie opryskiwane. A potem w reakcji łańcuchowej nie ma komarów/insektów/bocianów etc etc. Dopiero jak sie samochodem wjeżdża do Polski do maska samochodu robi sie szybko zabrudzona rożnymi żyjątkami i to bardzo dobrze kochani!  I niech tak zostanie. A więc w tym roku moją przygodę z naturalnymi produktami zaczęłam od zbioru oskoły czyli soku z brzozy. Od razu miałam nauczkę i przygodę z mrówkami, które tez lubią lekko słodkawy smak soku z brzozy i wlazły mi do butelki przez rurkę, która przyłożyłam do naciętej kory drzewa. Za blisko mrowiska wybrałam sobie drzewo! No ale właśnie tam był najlepszy sok... Taka to ironia losu. Z innych już tak ładnie nie ściekał... Taki sok ma smak hm... nijaki w zasadzie, jak woda ale za to wieść niesie, ze na przednówku  działa bardzo wzmacniająco. A teraz zamniszkowalam się, a tak! zrobiłam miód - dla mnie pyszny! Teraz maceruje się syrop a następne  będzie tak tak - wino! Juz widzę Wasze komentarze na FB;-)) ale skoro nie wierzycie to może Was przekona zdjęcie ze strony ziołowego zakątka już gotowego wina. Czyż nie ma rozkosznego koloru słońca??? Juz tylko dla tego koloru warto pokusić się o próbę przygotowania takiego wina.

                            




Pierwsza nieudana próba zebrania soku z brzozy. Mrówki wyczuły sprawę...




Bye bye!




sobota, 3 maja 2014

Majówka w Szuwarach

Znowu mnie przywalił ogrom pracy i blog poszedł w zapomnienie, ale dziś wpis może wreszcie pójść w eter, bo stronę fotograficzną za mnie tym razem wykonał nasz gość - Pani Agnieszka Wlachos i podesłała mi już gotowe piękne zdjecia z rożnych ujęć Szuwarów podczas tej Majówki, ogromnie dziękuję - zdjecia są bardzo klimatyczne!

Pogoda nas zaskakuje, bo nie zgadza się z tym co zapowiadają (na szczęście tym razem!) ale też bywa bardzo kapryśna, rano bywało słonecznie i bardzo ciepło aby południem temperatura mogla już spaść do 10 stopni a w nocy do 0. Słowem udało się naszym gościom i wygrzać i chodzić w puchowych kurtkach.

Nasi goście graja na powietrzu, spędzają czas na wodzie i w lesie a także na gofrach w Mikołajkach,  na kucach w Galkowie, w Parku Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie a także chilloutując się w Galkowie. Słowem dla każdego coś dobrego a dla mnie super, że znalazł się też czas na może nie poranną, ale zawsze dobrą choć popołudniową przebieżkę! Dyszka zaliczona w ramach przygotowania do biegu czerwcowego w Galkowie.

Co tu dużo mówić, 4dniowa Majówka przy pełnym obłożeniu oznacza dla nas nawal pracy ale zebraliśmy znowu wiele pochwal za śniadania,  za dobrą kawę i ogólny klimat Szuwarów! Pochwal nigdy dość - bardzo dziękuję! 

A teraz piękne zdjęcia z tych  4 dni: